21 stycznia 2012

"Czwartacy" w Malborku

Wszyscy, którzy interesują się choc trochę historią regionu słyszeli zapewne o masakrze polskich rozbrojonych kawalerzystów pod Fiszewem - opisuje ją pułkownik Józef Święcicki, ostatni dowódca "Czwartaków", swoją drogą piękna i tragiczna postac - w czasie, której zginęło 7 żołnierzy, 11 zostało rannych a reszta (ok. 180) została uwięziona w zamku w Malborku.

Trochę więcej szczęścia mieli żołnierze z 10 pułku piechoty "(...) natychmiast żołnierze pruscy tych kilkadziesiąt dokoła ich otoczyli i z taką paradą z zamku wyruszyli. Dwóch doboszów bębniło marsz. Lecz gdy przybyli na ulicę szeroką, której domy są w arkadach, i dochodząc do środku, gdy ujrzeli w końcu bramę, którą do Polski przechodzic mieli, przy tym mnóstwo narodu, bo to był dzień targowy, więc kilkunastu razem krzyknęło "stój!" A zatem cały oddział się zatrzymał pytając oficera: "Gdzie pan nas prowadzisz?" Odpowieda, że do Polski. Lecz oni mówią, że nie pójdą. Tak oficer, nie mogąc strzelac, bo to wśród miasta, a co byłby uczynił, do tego tyle narodu zgromadzonego, więc rozkazuje, aby ich kolbami zmusic. Lecz tymczasem, w okamgnieniu nasi żołnierze, będąc z gołymi rękoma zupełnie Niemców rozbroili. Pospólstwo zaś, patrząc na to, kilkakrotnie wiwat wykrzyknęli, wołając: "Brav Polak!" Do tego poczęli się wyśmiewac z pruskich żołnierzy. Co oficer widząc to, do najwyższego zawstydzony, ale także woła: "Brav Polak!", i prosi, aby oddali broń, i że im dozwala, aby sobie poszli, gdzie się podoba. Więc natychmiast oddali, a pospólstwo w tym momencie uzbroiło naszych w kije, duże kostury".  



"Czwartacy" choc koleje ich losu na Żuławach były zmienne, generalnie mieli więcej szczęścia ale ich przemarsz przez Malbork też nie był pozbawiony dramaturgii, jak wspomina pułkownik Święcicki "A przechodząc ulicą szeroką, gdzie cała po obu stronach jest w arkadach, ujrzałem mnóstwo wart i szyldwachów, gęsto porozstawianych pomiędzy tymi arkadami. (...) usłyszeliśmy muzykę i ujrzeli pułk maszerujący; na przedzie przed nimi o kilkadziesiąt kroków jeden podoficer i ośmiu żołnierzy pruskich z bronią, a za nimi maszerował pułk 4, lecz z jaką czystością, w jakim porządku i z jaką miną maszerowali. (...) W takiej więc paradzie przechodzili całe miasto, co wszystkich Prusaków do najwyższego zdziwienia wzbudziło. (...) wyszli za bramę, gdzie był plac wielki (...) i biuro placu, a na przeciw po drugiej stronie, landratura (...)." Co prawda "landratura" to oczywiście nie ta, której budynek można oglądac także i dzisiaj ale widac tradycje miejsca były znacznie starsze niż się wydawało.