20 stycznia 2012

Terra incognita

Wiosną 1635 r. rozpoczęły się w Sztumskiej Wsi rozmowy traktatowe pomiędzy Polską i Szwecją. Ich uczestnikiem był m. in. Francuz Charles Ogier, który pozostawił po sobie Dziennik podróży do Polski 1635-36 (doczekał się on w Polsce dwóch wydań - w 1950 i 2010 roku). W jego pierwszej części sporo miejsca poświęcił Malborkowi, choc bardziej koncentrował się na opisie zdarzeń niż miejsca (większe szczęście pod tym względem miał Gdańsk) w tym także perturbacji jakie występowały w Malborku na tle religijnym. "Kościół w Malborku należał zawsze do katolików. W czasie tych wojen szwedzkich wdarli się do niego, przed laty dziesięciu, luteranie. Wskutek tego pozostał wspólnym dla katolików i luteranów. Katolicy mają dwa ołtarze, luteranie jeden. Od świtu do godziny dziewiątej zajmują go katolicy, od dziwiątej do południa luteranie, którzy jednak mają przewagę i liczbę i zamożnością. Są-ci tylko trzy lub cztery rodziny katolickie w mieście, reszta schodzi się ze wsi sąsiednich". Może i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego ale taki "podział" kościoła trochę dziwi zważywszy, że chodzi o kościół zamkowy a niedaleko był przecież kościół św. Jana i wcale nie tak odległy kościół św. Jerzego. 

Da się wyłuskac trochę odniesień ale Malbork nie musiał wówczas zachwycac cudzoziemskich gości, którzy zamiast opisywac uroki miasta zajmowali się tym co poza nim - "(...) poszliśmy na przechadzkę do lasu czy gaju położonego bardzo blisko pod miastem. Tarnina jeszcze nie rozkwitła, widne były tylko pączki kwietne, gdy liście tymczasem już się rozwinęły. Wszędzie pasła się mnogośc wielka koni, bydła rogatego i trzody chlewnej; (...)".

O ile położenia owego "gaju" można się domyślac bowiem na powstałych 20 lat później (światło dzienne ujrzały one dopiero 1696 r.) planach Dahlberga, to już na próżno szukac na nich miejsca, o





którym Ogier wspomina w zapisku z Malborka pod datą 13 czerwca 1635 r. "Zaprowadziliśmy najdostojniejszego posła na półwysep drzewami obsadzony, iżby się skrzepił w słabości, co go dnia tego niepokoiła. Skrzepił się tam tak wonią i widokiem kwiatów, którymi pokryta tarnina, jak i samą przechadzką".