Jakoś nas ciśnie oblężenie kolejnymi edycjami, odnoszę wrażenie, że organizatorów tym bardziej. Ostatnio przy okazji kręcenia filmu na zamku zdałem sobie sprawę, jak niewiele trzeba zrobić by stworzyć święto rekonstrukcyjne w Malborku, przywieźć sprzęt, może wyreżyserować małą inscenizację. Potrzeba wiele?
Ekipa filmowa zrobiła to co chciała, zapłaciła i miała to co było jej potrzebne, nawet oświetlenie słoneczne o 8 rano we wnętrzach z podnośnika. Nikt nie powiedział, że propagowanie faszyzmu, że swastyki, że mundury, że germiania. Nawet częściowo zamek zamknięto ;-)
Oczami wyobraźni widzę ludzi dobrej woli, którzy by chcieli i którzy by nie przeszkadzali, którzy by pomogli, bo rekonstruktorów chętnych jest wielu.
A, że temat jest nośny to wystarczy sobie porównać ilu ludzi przychodzi na wykład o cegłach średniowiecznych, a ilu na wykład o Festung Marienburg 1945. Wystarczy spojrzeć ilu ludzi okazało zainteresowanie kręceniem filmu i jak wiele odsłon w internecie miały zdjęcia z planu.
Pozostaje marzyć :-) O słońcu w mroku!!!