19 lutego 2013

Wielka udręka. Rok 1945 - cz. 1

Autor:Hans Juergen von Wilkens
“Die grosse Not. Danzig-Westpreussen 1945", Sarsted 1957 "

Wielka udręka. Gdańsk-Prusy Zachodnie 1945", wydano w Sarsted 1957 r.

Powiat Malborski
Relacja radcy Zarządu Miasta Malbork Martina Deppe.


W ostatnich dniach lipca 1944 dotarł do Malborka z kierownictwa Okręgu Gdańsk rozkaz o ufortyfikowaniu (miasta). Kilka istniejących szkół i sal, z których większa część była zajmowana przez Wehrmacht, przekształciły się wkrótce w masowe kwatery. Do kopania rowów przeciwczołgowych wokół miasta zostało tymczasowo podstawionych ponad 6000 mężczyzn. Malbork miał być broniony jako ważne przedmoście. Od sierpnia do grudnia 1944 powstał w wyniku nieprzerwanej pracy system obronny z 10-kilometrowym rowem przeciwczołgowym, wieloma rowami łącznikowymi i prawie 180 bunkrów. Według wypowiedzi Organisation Todt, która w Malborku miała siedzibę (dla leżącego na wschód od Wisły terenu Prus Zachodnich), to dzieło krótko przed wtargnięciem Sowietów prawie i jako jedyne- było gotowe. Malbork podlegał wojskowo dowódcy twierdzy. Wierzono więc, że wszystko zostało przygotowane w celu zatrzymania ataku. Dla bezpieczeństwa ludności cywilnej przygotowany został plan ewakuacji. Dokładnie ustalono drogi wymarszu ludności wiejskiej wraz z ich stadami bydła i ewakuacja mieszkańców miasta wraz z ich bagażem. Liczono się z tym, że miasto nie zostanie okrążone, a reszta  z około 4000 mieszkańców ma w nim pozostać do  ochrony umocnień i wzmocnienia załogi. To, że zdarzyło się inaczej nikt nie mógł przewidzieć. Cały plan ewakuacji musiał runąć z powodu utrzymywania ścisłej tajemnicy.  Nie mógł być zrealizowany w rozstrzygającym momencie. Dnia 14 stycznia 1945 rozpoczął się sowiecki atak z łuku Narwi. Część malborskiego Volkssturmu (pospolite ruszenie) została przeniesiona w rejon Lipna i podczas ataku pancernego wroga uległa zniszczeniu. Dowódca II Armii, generał-pułkownik Weiss, przeniósł w tych dniach swoją kwaterę z Prabut do Malborka i ulokował się w Domu Gościnnym--dawnej loży masońskiej (obecnie Bank Spółdzielczy na przeciw I LO). Podczas nagłej wizyty Himmlera postanowiono, że II Armia powinna się wycofywać nie na Królewiec lecz na Gdańsk, żeby możliwie jak najdłużej utrzymać drogę ucieczki ludności z Prus Wschodnich i Zachodnich. W czasie tej wizyty swoje stanowisko stracił dotychczasowy dowódca twierdzy, ponieważ prawdopodobnie nie mógł dać Himmlerowi oczekiwanej odpowiedzi na (jego) pytanie: "Czy utrzyma Pan Marienburg?"  Podczas gdy z leżących na południu powiatów: Iławy, Susza a także już ze Sztumu, ale przede wszystkim z Prus Wschodnich napływali tysiącami uchodźcy, oczekiwali na dworcu na pociągi, malborczycy pozostawali jeszcze spokojni oczekując rozkazu ewakuacji. Ale kiedy nagle nadszedł meldunek: "Siedem sowieckich czołgów przejechało przez Elbląg, cztery zostały unieszkodliwione, trzy na drodze do Malborka!"- to był wtedy alarm najwyższego stopnia. Niezliczona ilość uchodżców obozowała tego dnia, to było 23 stycznia 1945, na terenie malborskiego dworca kolejowego. Nie było żadnego pociągu do ewakuacji, pomimo tego, jak się później okazało stały w pogotowiu pociągi w Tczewie. Poza tym przy przejrzystej pogodzie ogłoszono alarm lotniczy. Po godzinnej rozmowie telefonicznej z kierownictwem Okręgu w Gdańsku pozwolono tym pociągom jechać, tak że w kilka godzin perony mogły być opróżnione. Okazało się, że w Gdańsku w ogóle stracono rozeznanie. W tym też była wina malborskich władz, które rozkaz o ewakuacji wydały za późno.
Musiała więc nastąpić katastrofa, której rozmiar tylko dlatego nie był tak wielki, ponieważ znaczna liczba mieszkańców opuściła miasto na własną rękę.


cdn.
Tłumaczenie: Marek Dziedzic