16 kwietnia 2012

"Polski most, niemiecki post, cygańskie nabożeństwo, wszystko to błazeństwo".

To cytat z podręcznika do języka polskiego, z którego uczyła się Halina Donimirska-Szyrmerowa (1918-2008) urodzona w Czerninie (jej wspomnienia "Był taki świat" ukazały się w 2003 r. nakładem wydawnictwa Cyklady). Czernin i Ziemię Sztumską opuściła w 1937 r. podejmując studia na SGH a po wojnie przeprowadziła się do Olsztyna. Co prawda jej wspomnienia z okresu młodości dotyczą, przede wszystkim Czernina i okolic Sztumu ale nie obyło się też (na szczęście) i bez malborskich smaczków.
fotografia ze strony www.marienburg.pl
"Samochód ułatwiał wyjazdy do Malborka. Dawniej jeździliśmy końmi lub koleją. Jazda bryczką od domu do miejsca zakupów zabierała blisko półtorej godziny, samochodem docieraliśmy w kilkanaście minut. Wyprawy koleją były uciążliwe; trzeba było jechać końmi przez cały Sztum do położonego za miastem dworca, następne pół godziny trwał przejazd pociągiem, a w Malborku dworzec znajdował się daleko od celu naszych wypraw, czyli ulicy Unter den Lauben. Ulica ta stanowiła centrum handlowe Malborka. Mieściły się tam bogato zaopatrzone sklepy różnych specjalności: stosunkowo duży dom towarowy pod firmą Conitzer & Soehne, sklepy spożywcze, tak zwane kolonialne, sklep owocowo-warzywny, zawsze wypełniony po brzegi owocami południowymi i różnymi przysmakami. Była też nasza ulubiona cukiernia Kastnera, którą tradycyjnie odwiedzaliśmy przy okazji zakupów. Oczywiście, przy każdym wyjeździe do Malborka samochód był pełen "pasażerów", a głównym punktem naszego programu była wizyta u Kastnera. Każde z nas miało tam swoje ulubione ciastka: należały do nich świetne drożdżówki z rodzynkami, sernik wiedeński, płaskie Schwein-Ohrchen i chrupiące Lucka-Augen. Do tego piliśmy przez słomkę z wysokich szklanek lemoniadę Zitrone Naturell, czyli wodę z cukrem i cytryną."
Uważny czytelnik bez trudu wyłowi jeszcze kilka  malborskich akcentów nie zawsze jednak o tak idyllicznym brzmieniu.